Tak jak mojemu pierwszemu z tegorocznych koncertów w Łodzi wszystko przeszkadzało, tak drugi był dla mnie zwrotem o 180 stopni.
Depeche Mode jest jak niedzielny rosół. Niby zawsze taki sam, czasem tylko trochę inaczej przyprawiony, ale zawsze zjada się go z przyjemnością. Nie inaczej było tym razem.
Tym razem było bardzo spokojnie. Tak jak zawsze denerwuję się przed koncertami, co ostatnio przybiera już taką formę, że w ogóle odechciewa mi się gdziekolwiek iść, tak teraz udało mi się...
de-mo: Rok temu zapytałam, co Cię przyciągnęło na pierwszą edycję Selector Festival. Gdybym w tym roku to ja miała odpowiedzieć na to pytanie, sprawiłoby mi to ogromną trudność.
newman: To niesamowite, jak można jechać na festiwal bez żadnych muzycznych zobowiązań i …wyjechać z niego oczarowanym niemal każdym koncertem.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, gdzieś prawie na końcu świata leżała dzika kraina, o której mówiono, że niedźwiedzie chadzają tam ulicami. Wszystko było tam szare i zgrzebne. Ludzie żyli skromnie i nie mieli wielu rzeczy, które gdzie indziej uchodziły za podstawowe. Był w tej krainie jednak ktoś, komu ta sytuacja nie przeszkadzała. Tym kimś były dzieci.
Czekałam, czekałam i wreszcie się doczekałam. Od czasu „With every heartbeat”, a później „The girl and the robot” czekałam na nowe wydawnictwo Robyn z zaciekawieniem. A Robyn ma zamiar w tym roku wydać aż 3 płyty, więc faktycznie jest na co czekać.
W oczekiwaniu na debiutancką płytę HURTS – zespołu, który totalnie nas oczarował pod koniec zeszłego roku, powoli otrzymujemy fragmenty tego, czego możemy się spodziewać po ich pierwszym wydawnictwie.
Mam duże zaległości klipowe. Nie potrafię wyśledzić mojego niegdyś ulubionego programu na MTV, czasem jednak rzucam się na YouTube’a. Bo mam ochotę coś obejrzeć, coś odkryć, uaktualnić się.
Raz na milion lat… a konkretniej – raz na 2-3 lata, przypominam sobie o geniuszu Grzegorza Ciechowskiego. O tym ile wspaniałych tekstów napisał, o tym jak doceniał i szanował rozmaite dźwięki (co w Polsce jest rzadkością), o tym jak stworzył Justynę Steczkowską…
Ostatni tydzień był bardzo długim i męczącym tygodniem…
W piątek szczęśliwie trafiłam na film, który chciałam obejrzeć od jakiegoś czasu: „Walk hard: the Dewey Cox story”. Uwielbiam wszelkiego rodzaju filmy biograficzne, bez względu na to, czy opowiadają o prawdziwej postaci czy fikcyjnej, a gdy do tego dochodzi jeszcze muzyka, jestem wniebowzięta. Tak też było w tym przypadku.
Widziałam ostatnio fajny klip. Zabawny, wielowątkowy i bardzo inspirujący. Na tyle ciekawy, że zerknęłam na nazwisko reżysera. No tak, to znowu on. Tym razem już naprawdę muszę o nim napisać.
No i jest. Pierwszy zwiastun oczekiwanej długo drugiej płyty cudownych dzieciaków (a naszego największego festiwalowego rozczarowania ubiegłego roku), i to w chwilę po zaprezentowaniu całej tracklisty „Congratulations” (premiera 13 kwietnia).
Zaczyna się (OMD) pierdołowato, potem jadą Bowie’m, natępnie można się zgubić, na kilka minut: trochę Phila Spectora, szczypta Beatlesów i …