21. Irena Santor -” Santor Cafe” [2000]
Płyta – marzenie pani Ireny. 12 uroczych wersji światowych standardów, z tekstami Wojciecha Młynarskiego. Między innymi Tea for two („Herbatka we dwoje”), Et si tu n’existais pas („Jeśli Ty nie istniałbyś”) czy As time goes by („Odmienia wszystko czas”). Z niesamowitym wykonaniem piosenki Czesława Niemena Dziwny jest ten świat na deser.
20. Kylie Minogue – „Fever” [2001]
Popowa płyta dekady, w każdym znaczeniu i aspekcie. (Zamiast mojej ulubionej Britney niestety).
19. Stasio – „Rozbujnik” [2003]
Jeżeli po 6 latach od premiery wciąż cytuję jej fragmenty, to musi coś znaczyć, prawda?
18. VNV Nation – „Futureperfect” [2002] / Icon of Coil – „Machines Are Us” [2004] / Rotersand – „Welcome to goodbye” [2005] / Apoptygma Berzerk – „Welcome to Earth” [2000]
Cztery płyty z gatunku future pop, nie sposób jednej wyróżnić.
17. Wolfsheim – „Casting Shadows” [2003]
Moja ulubiona płyta synth-popowa.
16. Combichrist – „Everybody hates you” [2005]
Dla mnie ostatnie 5 lat to także spotkanie z elektroniką spod znaku harsh, TBM… a ta płyta to niemal apogeum możliwości tych gatunków. Choć takich płyt jest więcej…
15. Silence – „Vain, A tribute To A Ghost” [2004]
Wyimaginowany tribute dla nieistniejącego artysty był rewelacyjnym pomysłem marketingowym i concept-albumem. A płyta się broni od pierwszej do ostatniej minuty.
14. Crystal Castles – „Crystal Castles” [2008]
Początek nowej epoki, nic więcej.
13. Hooverphonic – „The Magnificent Tree” [2000] / „Presents Jackie Cane” [2002]/ „No More Sweet Music” [2005]
Nie potrafię wskazać jednej pozycji z tych tytułów, wszystkie są perfekcyjne…
12. Junior Boys – „So this is goodbye” [2006]
Komentarz zbędny, świadectwo doskonałego smutku.
11. Ladyhawke – „Ladyhawke” [2008]
Przykład, że pop nie musi być czysto komercyjny, że może kryć się za tym głębia, niebanalne melodie, a jakże radiowe.
10. IAMX – „Kiss&Swallow” [2004] / „The Alternative” [2006]
Wybór jednej płyty niemożliwy. Artystyczna dusza Chrisa Cornera na tych nagraniach przemawia z siłą propagandystów z lat trzydziestych. To musi przemawiać do słuchaczy, innej rady nie ma.
9. Tworzywo Sztuczne – „Wielki ciężki słoń” [2004]
Atmosfera, atmosfera, atmosfera!
8. Wanda Warska – „Piosenki z piwnicy” [2005]
Dziesięciopłytowy box – poezja. Z akompaniamentem Andrzeja Kurykewicza. Głos, melodie, i teksty, nierzadko samej Warskiej – idealna kompozycja.
7. Cool Kids of Death – „Cool Kids of Death” [2002]
Płyta ważna, prawda? I świetna, nie tylko ze względu na otoczkę Generacji nic. A potem wcale nie było gorzej z ckod.
6. Lao Che – „Powstanie warszawskie” [2005]
Najważniejsza polska płyta dekady. Poza tematem, świetna produkcja, sample, teksty, nawiązania.
5. Placebo – „Black market music” [2000]
Jeśli coś się zaczyna „Taste in men” to ja wysiadam. Potęga!!
4. Depeche Mode – „Exciter” [2001]
Za urok, klimat, jakiego nigdy wcześniej nie stworzyli i przyciągnięcie mnie do ich świata.
3. Morrissey – „You are the quarry” [2004]
…bo płyta od początku do końca (+ bisajdy) jest doskonała, zwiastowała powrót do formy Mozza. I pomyśleć, że gdy się ukazała i pojawiły komentarze z odniesieniami do The smiths, ja w całej swojej
głupocie myślałem, że Morrissey to banita z grupy niczym Robbie Williams. Szybko nadrobiłem zaległości.
2. Morrissey – „Live at Earl’s Court” [2005]
Koncertowa? Na drugim miejscu? Tak! Bo nic nie oddaje siły Morrisseya jak atmosfera live. Małmazyja dla uszu.
1. Suicide Booth – „Terror From The Sky” [2008] / „Aura EP” [2007]
Rewelacja, płyta żywcem wyjęta z lat osiemdziesiątych, a przy tym w żadnym stopniu nie trąci myszką. Zdecydowanie płyta dekady, największe moje odkrycie, na dodatek nieznane szerszej publiczności 🙂 Dodałem EPkę, bo płyta jest jej rozwinięciem, tyle, że na płycie brakuje utworu „Aura”, od którego zaczęła się moja przygoda z tym duetem.