No Limits!Bezkompromisowi, subiektywni, emocjonalni. No Limits nie zna granic ani podziałów muzycznych. Kochamy wszystko co melodyjne i wszystko, co ma duszę. Wszystko, co potrafi wywołać w nas emocje, stworzyć nastrój, klimat. Nie boimy się alternatywy, ale nie boimi się także komercji. Naszą dekadą-pupilką i dekadą-patronką są natomiast lata 90te. I choć brzmi to jak jeden wielki misz masz, w tym szaleństwie jest metoda!
Chociaż tegoroczne podsumowanie miało być krótkie i skromne, nie mogę się powstrzymać przed wymienieniem kilku utworów, które w jakiś sposób zdefiniowały mój rok 2016. Oprócz „If I give my soul” Covenanta i „Tacticle” Mesha, nad którymi rozpływałam się pisząc o płytach, było jeszcze kilka pojedynczych piosenek, o których warto wspomnieć. I co ciekawe w dużej mierze są to utwory, które zostały mi zaserwowane po raz pierwszy przez pewną stację radiową i których najczęściej słuchałam właśnie tam. Albo raczej które słyszałam, bo słuchałam radia. Ale dałam się wciągnąć. Słuchałam ich z przyjemnością, dlatego należy im się kilka słów.
DVSN – „Try/Efortless”
Chyba nietrudno się domyślić, co tak mnie wciągnęło w tym utworze. To ten pulsujący motyw, który słychać już na samym początku. Zmysłowość jest tu obezwładniająca. Później nastrój trochę siada, ale początek jestem w stanie odtwarzać w nieskończoność.
Nick Cave & Warren Ellis – „Mars Theme” / „Life on Mars”
Jakież było moje zdumienie, gdy przeczytałam w napisach, że muzykę do serialu National Geographic „Mars” współtworzył Nick Cave. Zdumiałam się dlatego, że nigdy specjalnie nie podobała mi się jego twórczość. Tym razem jednak o ile sam serial w moim odczuciu był średni, o tyle muzyka zdecydowanie przykuła moją uwagę. Melodia przewodnia jest po prostu niesamowita. Wprowadza uczucie ciągłego napięcia, zagrożenia i osamotnienia – coś, co temu serialowi bardzo było potrzebne. I oczywiście zawiera szczyptę elektroniki, która wręcz w magiczny sposób unosi się wokół surowego wokalu Nicka.
Shura – „Touch”
Ah, gdybym tylko wcześniej wysłuchała debiutanckiego albumu Shury, na pewno znalazłby się w moim płytowym zestawieniu. Niestety mam miejsce dla jej muzyki tylko w zestawieniu piosenkowym. „Touch” urzekło mnie swoją delikatnością i bezpretensjonalnością. Tu też jest zmysłowość, ale zupełnie inna niż w przypadku DVSN. Ta jest przede wszystkim niewinna. „Touch” to bardzo ładny utwór.
Pablo Nouvelle feat. Kylan Road – „Ice”
I znów wpadłam przez pulsujący rytm. Kolejny chilloutowy utwór w zestawieniu, tym razem jednak z bitem. Bardzo lubię sobie przy tym podrygiwać.
Hayden James – „Just a lover”
Podziwiam utwory, które potrafią być taneczne i delikatne zarazem. Hayden James – australijski wykonawca, kompozytor i producent, stworzył taką właśnie perełkę. Nigdy wcześniej takie delikatne klubowe kawałki specjalnie mnie nie interesowały, ale „Just a lover” naprawdę mi się podoba.
Banks – „Gemini Feed”
Nigdy wcześniej żadnen utwór tej amerykańskiej wokalistki nie podobał mi się tak, jak „Gemini Feed”. Ma doskonałą, niepowtarzalną, ale i prostą linię melodyczną, która tworzy z tego utworu prawdziwy hit. I „passive aggressive” – lubię to połączenie słów. Tak brzmi nowoczesny pop.
No Limits! to nie portal.Nie ma tu newsów ani plotek. Są za to codzienne zapiski o muzyce, która ilustruje życie. O wysłuchanych piosenkach, które przyczepiają się i nie chcą puścić, o obejrzanych klipach, które przyciągają uwagę, o ciekawych wykonawcach, którymi warto się zainteresować. O odkryciach nowych i starych. O tym, co porusza. Subiektywnie, czasem zbyt osobiście, czasem dziwacznie, ale zawsze z sercem.