Warsaw Dark Electro Festival – 17.10.2015

18 października 2015
niedziela, godz. 19:08

Warsaw Dark Electro Festival – pierwsza edycja, jeden dzień, 6 zespołów. Czy to nie za wiele szczęścia naraz?
Dla mnie trochę za wiele. Gdyby to była impreza plenerowa, latem, z jedzeniem to owszem. Ale jesienią, w klubie, w którym o ile mi wiadomo najeść się nie można, to niestety dla mnie już za duży hardkor. Cóż, mam już swoje lata i swoje problemy zdrowotne. Dlatego też po prostu część koncertów musiałam odpuścić. Nie widziałam Klangstabil (zresztą prawdę mówiąc nawet nie wiem co to jest i skoro od razu wiedziałam, że tego nie zobaczę, to wolałam się nie dowiadywać), Solar Fake (nazwę znam, ale jakoś nie kojarzy mi się najlepiej), SITD (podobnie) i Haujobb (jak wyżej – wiem tylko, że to Daniel Myer, który produkuje fajne dźwięki, ale niekoniecznie pisze fajne utwory). Skoro do tej pory nigdy świadomie i z własnej woli nie słuchałam tych zespołów, to raczej już się to nie zmieni. Dla mnie jedynymi wartymi uwagi wykonawcami byli Mesh i Covenant.
Mesha widziałam 2 razy i o ile za pierwszym razem byłam bardzo nakręcona, o tyle już po drugim koncercie wyrobiłam sobie o nich zdanie. Mesh to dla mnie jedna z największych gwiazd światka dark-synth-electro. Absolutny top, który powalił mnie od pierwszego przesłuchania. Ale tak jak lubię Mesha na płytach, tak koncertowo w ogóle do mnie nie przemawia. Nie wiem, nie umiem tego wytłumaczyć, ale po prostu się nudzę. Mark Hockings nie wydaje mi się specjalnie charyzmatycznym frontmanem, jakoś specjalnie dobrze się na niego nie patrzy. Po prostu chodzi sobie po scenie i tyle. I niestety coraz bardziej zaczyna przypominać z postury Ronana Harrisa. Na plus jest jednak to, że chyba stał się bardziej otwarty i częściej przemawia do publiczności (a może po prostu zawodzi mnie pamięć). Jeśli chodzi o set to było kilka niespodzianek. Wydaje mi się, że królowały nowe utwory (to znaczy z dwóch ostatnich płyt), z którymi nie czuję się specjalnie związana, ale wśród nich zabłysł klasyk „You didn’t want me” i totalne, absolutne zaskoczenie, którego nigdy nie spodziewałabym się usłyszeć na żywo – „I don’t think they know”. Za to ogromne brawa. Było też „People like me (with this gun)”, o które sama prosiłam (ale czemu zapomniałam o „I fall over”?). Niestety zabrakło „It scares me” (choć przynajmniej raz na żywo już to słyszałam) i „When the city breaths”, które ostatnio całkiem mi się spodobało. O, i „Friends like these”. Była za to absolutna premiera w postaci „Last one standing” – bez zachwytu, ale jest ok. Ale taki już jest ostatnio dla mnie Mesh – bez zachwytu…
Poza tym nie wiem czy już jestem głucha czy stałam w kiepskim miejscu, ale miałam wrażenie, że nie słyszę wszystkich dźwięków wystarczająco czysto. Było dużo basów, ale zdecydowanie za mało wysokich tonów, przez co dźwięk sprawiał wrażenie przymulonego. I o ile na Meshu żywa gitara i perkusja jakoś ratowały sytuację, o tyle na Covenancie miałam wrażenie, że muzyka leci po prostu z jakichś słabej jakości empetrójek. Dosłownie. Momentami Danielowi Myerowi udawało się podkręcić coś tak, że słychać było więcej góry, ale niestety to były tylko krótkie chwile. A może to już taki „urok” Covenanta? Przecież gdy grali w Łodzi to i wtedy nie byłam zachwycona dźwiękiem. Ale wtedy zwalałam wszystko na ich alkoholową niedyspozycję. Tym razem byli (a przynajmniej wydawali się być) trzeźwi, a mimo to dźwięk pozostawiał wiele do życzenia. A szkoda, bo przy takim zestawie utworów było się czym popisać. Z setu wyleciały starocie w stylu „I am” i „Go Film”, było za to mnóstwo hitów – „Bullet” (z długaśnym intro), „Brave new world” (niestety chyba najbardziej płasko brzmiąca piosenka ze wszystkich), „20 Hz”, „Ritual noise”, „Like tears in rain” i oczywiście „Call the ships to port” oraz „We stand alone”. Z nowych utworów pojawiły się te najbardziej nośne – „The Kingdom come”, „Ignorance & Bliss”, „”Prime movers”, „Last dance”. Z uwagi na gościnny występ Daniela Myera nie zabrakło także „Lightbringera” (to jedna z lepiej brzmiących piosenek na koncercie). Na koniec panowie zaserwowali prawdziwą bombę, po której myślałam, że odpadnie mi ręka, bo trwała 17 minut! Madley, rozpoczynający się od „Happy man”, przechodzący w „Dead stars”, następnie w „The Men” i „Tension”. Ufff, dużo tego. Żałuję tylko, że pominęli „Leaving Babylon”.
Zdecydowanie wolę patrzeć na Covenanta niż na Mesha. Eskil Simonsson jest na scenie wspaniały. Dumny i władczy, przyjmuje królewskie pozy i jednocześnie tańczy. Do tego ten garnitur… Jak tu się oprzeć jego urokowi?
Byłoby tak fajnie gdyby nie ten dźwięk… O dziwo dźwiękowo najbardziej podobał mi się… Haujobb. Widziałam tylko fragment, ale stałam w innym miejscu i może to dlatego… A może nie? Nie wiem…


If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
18.10.2015, godz. 19:08, niedziela
Kategoria: Galeria + Relacje

Poprzedni Post
«
Następny Post
»