VNV Nation – 17.10.2018

20 października 2018
sobota, godz. 19:27

Po dwóch latach od ostatniego koncertu, VNV Nation ponownie zawitało do warszawskiej Progresji. Tym razem okazja była niemała – pięć dni wcześniej ukazał się nowy, dziesiąty album Ronana Harrisa, zatytułowany „Noire”. Czytałam kilka opinii, że to powrót starego, dobrego VNV. Wprawdzie nie do końca się z tym zgadzałam po pierwszym przesłuchaniu, ale zawsze warto skonfrontować nagrania z wersją live. Poza tym tak naprawdę ja nigdy nie byłam wielką fanką tego naprawdę starego VNV. Po kilku przesłuchaniach tych spośród nowych utworów, które znalazły się w setliście, doszłam jednak do wniosku, że to przynajmniej po części prawda – wrócił tamten chłód i moc, a to bardzo dobrze rokowało przed koncertem.
Po gorączkowym poszukiwaniu brakujących 20 zł w gotówce, żeby móc sobie kupić i koszulkę, i najnowszą płytę, zajęłam strategiczne miejsce blisko sceny. Nie zdążyłam na dobre wczuć się w atmosferę oczekiwania, kiedy zgasły światła i na scenie, niemal równocześnie z muzyką pojawił się Ronan. Zaczął dość spokojnie – od nowości w postaci „A million”. Nową płytę godnie reprezentowały skoczny „God of all”, mocny „Immersed”, Meshowaty „Lights go out”, plumkający „Armour”, singlowy „When is the future” i zagrany na zakończenie „All our sins”. Towarzyszyły im utwory głównie z ostatnich trzech płyt. Ja najbardziej wyskakałam się przy „Retaliate” (a tak, podskoczyłam sobie). Lata już jednak nie te, więc przy reszcie utworów tuptałam sobie w miejscu. Oczywiście po raz kolejny usłyszałam moich ulubieńców – „Epicentre”, przy którym sporo się w młodości wytańczyłam, i „Chrome”, który zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. I nawet te starowinki, które nigdy nie były moimi ulubieńcami – „Honour 2003”, „Homeward” i „Standing”, fajnie było ponownie usłyszeć na żywo i przypomnieć sobie klimat starych, dobrych czasów.
Muszę przyznać, że zupełnie zapomniałam jak dwa lata temu Ronan wziął ode mnie aparat i cyknął kilka fotek ze sceny. I tym razem znów to zrobił! Tylko teraz byłam akurat w trakcie kręcenia „Standing”, więc kiedy Ronan wcisnął spust migawki, po prostu wyłączył nagrywanie 😉 No ale coś tam udało mu się nakręcić 😉
Sam koncert chociaż potężny dźwiękowo, wydał mi się trochę mniej dynamiczny niż poprzedni. Ronan już tak żwawo nie kicał po scenie, ale kilka jego charakterystycznych mini podskoków było. Uśmiechnięty od ucha do ucha, pozdrawiał fanów, ściskał im dłonie i dziękował. Potrafił wskazać konkretną osobę palcem i powiedzieć „I remember you” albo „You are the coolest person in here”, lub nakłonić kogoś żeby się uśmiechnął albo zaczął klaskać. Potrafił jednak także opieprzyć osobę, która używała lampy błyskowej i to akurat podczas jednego z wolniejszych kawałków, które Ronan zawsze wykonuje bardzo emocjonalnie. Po skończonym utworze wyjaśnił wprost: „You can make pictures, videos, I don’t mind, but please don’t use flash. Pictures with flash always look like shit, believe me”. Brawo dla Ronana 😉 Generalnie mówi to, co myśli i nie warto z nim zadzierwać, natomiast talentu oratorskiego mógłby mu pozazdrościć niejeden zawodowy mówca. Otrzymaliśmy zatem kazanie na temat słowa „content” oraz tego, kiedy człowiek jest „content”. I kto wie, jakby się temat dalej rozwinął gdyby nie Prezes Progresji, Marek Laskowski, który wkroczył na scenę z wiśniówką. Ronan wychylił ze dwa kielonki i chyba mu trochę uderzyło do głowy, bo później, gdy miałam okazję poprosić go o autograf, otrzymałam własny, skierowany tylko do mnie speech 😉 Myślę, że chłopak chciał się po prostu wygadać 😉 Bardzo zależy mu na tym, by ludzie nie tylko słuchali muzyki VNV, ale by wsłuchiwali się także w teksty. By zrozumieli, że oprócz bitu i chwytliwych melodii, jest tam także treść. I gdy tak do mnie przemawiał, wszystko ułożyło się dla mnie w jedną całość. Przecież od zawsze mówiliśmy ze znajomymi, że piosenki VNV są przegadane, a Ronan uprawia melorecytację – tym VNV wyróżniało się na tle innych formacji futurepop i dark electro. I teraz usłyszałam od Ronana, jak ważne są dla niego te teksty, że płyną prosto z serca, że przelewa na papier swoje myśli i uczucia i jest szczęśliwy, jeśli w tłumie roztańczonych ludzi znajdzie się ktoś, kto powie: hej, doskonale to rozumiem, mam tak samo. I właśnie ja to doskonale rozumiem. Dopiero teraz uderzyły mnie pierwsze słowa „Epicentre”: „I asked myself was I content with the world that I once cherished” – po tylu latach dopiero teraz tak naprawdę je poczułam. Ronan zdradził, że „Epicentre” przyszło do niego podczas snu, a po przebudzeniu czuł, że ma moc, którą mógłby zmieść cały świat. Kazanie zakończył słowami, że choćby nie wiadomo, co się działo, trzeba ufać sobie, wierzyć w siebie i po prostu być sobą. Z głową pełną nauk wielebnego Ronana podziękowałam za przemowę i w zadumie opuściłam Progresję. Zdecydowanie muszę teraz zagłębić się w teksty VNV.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
20.10.2018, godz. 19:27, sobota
Kategoria: Galeria + Relacje

Poprzedni Post
«
Następny Post
»