Annie – "Heartbeat"

28 września 2008
niedziela, godz. 11:50

Annie – „Heartbeat” [2007]

Annie to ładna blondynka, o twarzy nie wyróżniającej się absolutnie niczym. Możliwościami wokalnymi też raczej nie powala. Śpiewa wysoko, cicho i delikatnie. Poza tym jest w niej coś, co jednoznacznie kojarzy mi się z landrynką. A mimo to z jakiegoś powodu została wspomniana w onetowym artykule o gwiazdach nowego popu. Na szybko zapoznałam się z kilkoma jej utworami i póki co nie słyszę w nich szczególnie nic „nowego”. Owszem, mają może kilka fajnych dźwięków, ale do tego dochodzi miałka, bardzo popowa melodyjka, słodziutki głosik Annie i jej ładniutka, przeciętna buzia. Nic więcej.
Poza jednym wyjątkiem.
Jest sobie w dyskografii Annie utwór pt „Heartbeat”, który zdecydowanie przebija pozostałe jej miałkie single. Bo w „Heartbeat” jest coś. Nie wielkie „coś”, co powala na kolana przy pierwszym przesłuchaniu, a „coś” małe i drobne, które może nawet pozostać niezauważone, a co jednocześnie sprawia, że piosenka jest po prostu przyjemna i zarazem nieco inna od wszystkich. Zaczyna się spokojnie, ale słychać, że za chwilę coś się z utowrem stanie. I owszem, dzieje się. Wchodzi nieoczywista perkusja (choć nie oszukujmy się, że jest to jakieś tornado), dzięki której utwór nabiera pieprzyku i nawet absolutnie słodki głosik Annie jest tu jak najbardziej na miejscu. Wszystko tu do siebie pasuje a jednocześnie nie jest przewidywalne.
„Heartbeat” to piosenka bardzo radiowa i gdyby tylko któraś z polskich stacji radiowych się na nią uwzięła, na pewno znienawidziłabym ten utwór od pierwszego przesłuchania. Bo nie da się ukryć – jest w nim coś wkurzającego. Ale dzięki temu, że nikt nie zmusza mnie do jego słuchania i sama go sobie dawkuję – podoba mi się.


autor: // Last.fm
28.09.2008, godz. 11:50, niedziela
Kategoria: Utwory

Poprzedni Post
«
Następny Post
»