Bryan Ferry – 12.09.2011

13 września 2011
wtorek, godz. 20:31

Tak naprawdę rzadko zdarza się, że jestem zachwycona koncertem. Owszem, może mi się podobać, ale bez jakichś szczególnych ochów i achów. Kiedy się jednak zachwycam, zachwycam się bez reszty. Tak jak teraz.
Nie dopuszczałam do siebie myśli o powtórce z Krakowa z 2008 roku, kiedy to na plenerowym koncercie Brayna Ferry zjawiła się garstka ludzi (bo było zimno i padało a to wszystko w długi majowy weekend!), występ był krótki a wokalista wyraźnie nie był w najlepszej formie. I bardzo słusznie, bo tamten koncert nie umywa się do warszawskiego. W Krakowie występował starszy pan, w Warszawie zaś… po prostu Bryan Ferry. Już patrząc na samo jego wejście tanecznym krokiem w rytm „I put a spell on you” na oświetloną zaledwie kilkoma światełkami scenę, wiedziałam, że to będzie fantastyczny koncert. I taki też był. Tym razem było tak, jak być powinno. Piękne kobiety na scenie – 4 chórzystki, które brzmiały jak z oryginalnych nagrań studyjnych, dwie tancerki (Mary Francis i Jade Sullivan) i pani od instrumentów dętych i klawiszy – Jorja Chalmers, wyglądająca z grzywką i włosami długości ucha jak żywcem wyjęta z klipu do „Don’t stop the dance” (no, prawie). Do tego Kate Moss na bębnie. Telebim. Właściwe miejsce – piękna i elegancka Sala Kongresowa – miejsce idealne dla takiego artysty. I oczywiście On – pierwszy dandys rocka, żywa legenda, mężczyzna zawsze elegancki i bez względu na wiek przystojny, absolwent akademii sztuk pięknych, twórca jednego z najbardziej awangardowych zespołów wszechczasów, wymienianego w czołówce najważniejszych brytyjskich grup zaraz po The Beatles. W dodatku w szczytowej formie – zarówno wokalnej, jak i, że tak to ujmę, ruchowej. Panie i Panowie, Bryan Ferry ma 66 lat i wciąż zachwyca. Wypada znakomicie zarówno w rockowych, szybszych numerach, takich jak „Kiss and tell”, którego się nie spodziewałam, czy też „You can dance” z ostatniej płyty, żywiołowych „Editions of you” i „Let’s stick together”, jak i w balladach – przepięknym Dylanowskim „Make you feel my love” czy też klasyku Roxy Music „Avalon”. Setlista, na którą kręciłam trochę nosem przed koncertem, ostatecznie zdała egzamin (wyleciało trochę Dylana na korzyść Roxy). To był prawdziwy przekrój blisko 40-letniej kariery muzycznej. Były klasyki Bryana („Slave to love”, „Don’t stop the dance”) i Roxy („Love is the drug”, „Oh Yeah”), utwory nowe („Reason or rhyme”, „You can dance”) i stare (m.in.”If there is something”, „Editions of you”), twórczość autorska („Kiss and tell”, „Alphaville” ) i oczywiście dużo coverów (m.in. „Jealous guy”, „Let’s stick together”, „Just Like Tom Thumb’s Blues”). Jednym słowem cały Bryan.
Być w takiej formie i dać taki koncert po 4 dekadach na scenie – fenomen. I oby tak dalej, bo Bryan is the drug. My drug.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
13.09.2011, godz. 20:31, wtorek
Kategoria: Galeria + Relacje

komentarze 2

#1 zbychu :
13.09.2011, godz. 20:31

otarliśmy się o artyzm.jestem zachwycony.dzięki za relacje i materiał.

#2 wu :
13.09.2011, godz. 20:31

Dzięki! Znowu popadłam w tę poniedziałkową melancholię…;-)

Poprzedni Post
«
Następny Post
»