And One – 27.10.2018, Warsaw Dark Electro Festival vol. 3

28 października 2018
niedziela, godz. 18:05

Przez wiele lat ostatni weekend października należał w moim życiu do łódzkiego festiwalu Soundedit. W tym roku jednak zdecydowałam się z niego zrezygnować i z bólem serca opuściłam jubileuszową, 10. edycję. Na szczęście ten ból serca spowodowany był jedynie umiłowaniem obchodzenia wszelakich rocznic, skład bowiem spokojnie mogłam sobie darować. Tym razem wybrałam Warsaw Dark Electro Festival vol 3. Agent Side Grinder, NOYCE, Priest, She Past Away nie znam i słuchając wybiórczo ich nagrań od razu stwierdziłam, że to nie dla mnie. Próbowałam się przekonać do wielbionego przez moich znajomych Emphaty Test, ale też mi się nie udało. Ani wykonania studyjne nie przypadły mi jakoś szczególnie do gustu, ani koncert mną nie wstrząsnął. Nie wiem o co tyle krzyku, ten typ melodii to nie jest to, co powoduje u mnie gęsią skórkę, a dźwięki też mnie nie zachwycają. Owszem, miło się słucha, ale nic ponadto. Pan wokalista radził sobie na scenie ze śpiewaniem bardzo poprawnie, ale nie wiem czy ten koncert potrafiłby porwać kogokolwiek, kto wcześniej nie znał i nie lubił ich muzyki. Dla mnie było nudnawo. Tym samym dochodzimy w końcu do meritum, do głównej gwiazdy wieczoru, mojego ostatniego bastionu electro. To dla nich porzuciłam Soundedit na rzecz Warsaw Dark Electro Festival – And One. Tak, to ostatni z wielkich zespołów szeroko pojętego dark electro, który chciałam zobaczyć na żywo i którego nigdy wcześniej nie widziałam. I muszę przyznać, że nie żałuję Soundedit.
Nie przypominam sobie kiedy ostatnio widziałam tak żywiołowy koncert. Czy w ogóle kiedykolwiek widziałem na scenie takiego wariata? Występ And One to była rozrywka w najczystszej postaci. Koncertowa poezja. Może jestem płytka, ale lubię mieć na czym zawiesić oko. Uwielbiam kiedy wokalista tańczy, pręży się, wygina i robi miny. O ile Steve Naghavi wzorował się dawno temu na Davidzie Gahanie, o tyle już dawno przerósł mistrza. Dave przy nim to koślawa karykatura samego siebie – jest wyniosły, coraz bardziej dziwaczny i do tego beczy, a nie śpiewa. Steve natomiast, mimo zbliżającej się 50-tki, wybiega na scenę niczym młody bóg, wykonuje obroty, podskoki, wymachy, ani razu nie tracąc przy tym równowagi, ani nie łapiąc zadyszki. To wszystko jest tak doskonałe, że autentycznie można by pomyśleć, że to wyuczona choreografia. Tam nie ma ani chwili wahania, ani jednego błędnego czy zbędnego ruchu. Istna petarda. Mam ewidentną słabość do dobrze poruszających się wokalistów, którzy dzięki swojej charyzmie potrafią zawładnąć sceną, i dokładnie to robi Steve. Do tego śpiewa, naprawdę nieźle śpiewa. Dużo się uśmiecha i mimo, że mam świadomość, iż oglądam sceniczną kreację, to jest w tym wszystkim bardzo dużo naturalności i widać, że występ sprawia mu przyjemność. W dodatku jego ekspresja idealnie pasuje do dynamicznego EBMu. Dodajmy do tego teksty po niemiecku i mamy produkt idealny. Nawet to, co Steve mówił ze sceny do publiczności, było w większości po niemiecku. I co najlepsze – wszyscy i tak doskonale rozumieli o co chodzi. Tak, to był bardzo germański występ. Nie byłam do tej pory świadoma, jak zgranym duetem jest EBM i język niemiecki. Zawsze uważałam, że takim idealnym niemieckim muzycznym tworem jest Rammstein, a teraz do Rammsteina muszę dorzucić And One. Niby muzyka zupełnie inna, ale i tu, i tu język niemiecki idealnie współgra z brzmieniem i imagem zespołu.
Jeśli jednak chodzi o setlistę to niestety nie powtórzyli Sankt Petersburgu, gdzie zagrali mój set marzeń. W Warszawie zabrakło „Timekillera”, „Metalhammera” i „Schwarz”. Trzeba natomiast przyznać, że utwory były tak dobrane i zaaranżowane, że wszystkie świetnie do siebie pasowały, nawet jeśli w wersjach studyjnych brzmiały lżej i delikatniej. Na żywo to był mocny i dynamiczny EBM. Zero tandety, o jaką niestety czasem lubi się ocierać zespół. Przełknęłam zatem „Get you closer”, „Unter meiner Uniform”, „Most of the tears” i „High”, i delektowałam się „Krieger”, „Back home”, „Body company”, „Steine sind Steine”, „Panzermensch”, „Sometimes”, „Techno man”, „Military Fashion show” i „Shouts of joy”. Może jedynie aranżacją „Body Company” jestem odrobinę zawiedziona, bo chociaż wersja live jest mocna, a ja lubię mocne rzeczy, to ujednolicenie perkusji i basu sprawiło, że refren, który tak fajnie wybija się w wersji studyjnej, gdzieś zniknął. Do tego „Techno man” nie miał tego cudownego, wydłużonego intro, znanego z najbardziej ogranej na imprezach wersji live, więc brakowało mi tutaj efektu budowania napięcia. Muszę jednak przyznać, że mimo wszystko w secie, składającym się z dwudziestu utworów, znalazło się wiele spośród tego, co lubię. Dorzuciłabym jeszcze „Wasted” i „Life isn’t easy in Germany”, no ale ani jednego, ani drugiego w ogóle nie grają na trasie „World Vibration Tour”. Odrobinę przeszkadzały mi natomiast zbyt krótkie przerwy między niektórymi utworami, ale to pewnie moje widzimisię. I bardzo, ale to bardzo żałuję, że po pierwsze – nie było sklepiku And One, a po drugie – po koncercie nie było samego And One. Nie było zatem ani zdjęć, ani autografów. Smutno. Ale może dzięki temu będę miała jeszcze coś do zdobycia w świecie dark electro.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
28.10.2018, godz. 18:05, niedziela
Kategoria: Galeria + Relacje

Poprzedni Post
«
Następny Post
»