Brendan Perry – „Wintersun”

8 listopada 2010
poniedziałek, godz. 08:00


Zadałam jakiś czas temu na forum publicznym na wpół retoryczne pytanie, dlaczego w tym roku zachwycam się tylko muzyką z zeszłego. Otrzymałam odpowiedź: „jeśli nie zachwycił cię nowy Brendan Perry to już nic cię nie zachwyci”. Przerwóciłam oczami i stwierdziłam tylko, że to nie moja bajka. Jednak po kilku dniach postanowiłam sprawdzić w czym rzecz. I muszę przyznać szczerze, bijąc się przy tym w piersi ze wstydu, że ten „Perry” mocno mnie zmylił personalnie. Dopiero gdy zobaczyłam zdjęcie zorientowałam się, że pamięć i umiejętność kojarzenia mocno mnie zawiodły. Wiedząc już, że myślałam wcześniej o kimś zupełnie innym niż pan z Dead Can Dance, postanowiłam dać mu szansę, mimo iż DCD jakoś nigdy do mnie nie trafiało. Brendan Perry powrócił po 11 latach przerwy z płytą o sztucznej, plastikowej wręcz okładce, za to z zawartością na wysokim poziomie. Może całość mnie nie porwała, ale na pewno bardzo dobrze wpasowała się w moje ostatnie, mocno senne i chilloutowe gusta. Płyta jest dość surowa i niepokojąca, ale nie szarpie nerwów. W kilkudniową rotację w moim odtwarzaczu wpadł przede wszystkim jeden utwór – „Wintersun”. Cudownie smutny i melancholijny, bez lukru i bez ozdobników. Ascetyczny. Piękny w najczystszy, najprostszy możliwy sposób.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
08.11.2010, godz. 08:00, poniedziałek
Kategoria: Piosenka na dziś

Powiązane wpisy

Poprzedni Post
«
Następny Post
»