Roxette – 22.06.2015

23 czerwca 2015
wtorek, godz. 12:26

Nie od dziś wiadomo, że jestem sentymentalna. I nie od dziś wiadomo, że jedynym zespołem, jaki kiedykolwiek nazywałam „ulubionym” jest Roxette. Jako że jedno z drugim się łączy, nie mogło mnie zabraknąć wczoraj na Torwarze.
Aż wierzyć się nie chce, że minęły już 4 lata (i to niemal równiutko co do dnia) od ich poprzedniej bytności w tym miejscu. Jakże jednak rożne były oba koncerty, zarówno jeśli chodzi o zespół, jak i o mnie samą. Poprzednio byłam zdecydowanie bardziej podekscytowana, a moja reakcja (płacz + śmiech) na pojawienie się Marie i Pera na scenie oraz na pierwszy zagrany wówczas przez nich utwór – „Dressed for success” – do tej pory pozostaje jednym z moich najbardziej emocjonalnych koncertowych przeżyć. Tym razem podeszłam do sprawy znacznie spokojniej. Obyło się bez łez i niepohamowanych drgań mięśni twarzy, był za to uśmiech od ucha do ucha przez cały koncert. Sam występ moim zdaniem był lepszy – jeśli chodzi o aranżacje i w ogóle brzmienie. Była też fajna oprawa wizualna, chociaż mam wrażenie, że wszystko trwało jakby krócej. Marie przez lata, które upłynęły od wydania „Charm School” zdecydowanie się rozśpiewała i nabrała pewności siebie. Poprzednim razem słychać było, że jednak trochę się męczy i śpiewa dość płasko, nosowo. Teraz było o wiele, wiele lepiej. Odzyskała powera i zarówno ballady, jak i mocniejsze kawałki zaśpiewała niemal tak dobrze jak w latach największej świetności zespołu. Wszystko ma jednak swoją cenę… Coś się stało w Australii w lutym, na początku drugiej części 30th Anniversary Tour – wtedy Marie jeszcze przez część koncertu stała. Teraz już tylko siedzi. Wygląda naprawdę pięknie (jak ona pięknie potrafi siedzieć – naprawdę!) i fantastycznie śpiewa, ale smutno się robi gdy człowiek przypomni sobie jej występy z lat 90tych. Na wszystkich, z którymi rozmawiałam, ogromne wrażenie wywarł widok Marie wprowadzanej na scenę przez pana z obsługi a następnie podtrzymywanej przez Pera, gdy opuszczali scenę. Aż żal było patrzeć, zwłaszcza, że na siedząco dawała z siebie wszystko (a przecież śpiewać w takiej pozycji jest o niebo trudniej). Nie wiem czy tak pogorszył się stan jej zdrowia, czy to ma związek z przebytym nowotworem, czy co… W każdym razie gdy ją taką zobaczyłam, pomyślałam, że dziewczyna (Małgorzata Puterman), która przed koncertem rozdawała papierowe serca i namawiała do wzięcia udziału w akcji Polskie Serca dla Roxette, mówiąc, że to pewnie ich ostatnia trasa, mogła mieć rację. A swoją drogą akcja wyszła naprawdę zgrabnie (polegała na podniesieniu wyciętych z kartonu serc podczas „The heart shaped sea” oraz „Listen to your heart”) i chyba została dostrzeżona przez zespół.
Podczas gdy Marie przyjęła rolę statecznej królowej sceny, wodzirejem i mistrzem ceremonii był oczywiście Per. Podobnie jak poprzednim razem energii zdecydowanie mu nie brakowało, powiedziałabym nawet, że miał jej za dwoje. Biegał po scenie, skakał, był w nieustającym ruchu. Tak jak jednak na poprzednim koncercie byłam pod wrażeniem jego wokalu, tak teraz show ukradła mu Marie.
Utworem, który zrobił na mnie największe wrażenie, był „Spending my time”, którego z góry postanowiłam nie nagrywać, ponieważ pamiętałam, że poprzednim razem nie zabrzmiał tak pięknie, jak powinien. A tu niespodzianka – Marie zaśpiewała po prostu cudownie! Przynajmniej mogłam pośpiewać razem z nią. Równie pięknie, choć zdecydowanie spokojniej i bardziej nastrojowo, zrobiło się podczas „Watercolours in the rain”, które z kolei 4 lata temu bardzo mi się podobało (gdy cały zespół wyszedł na front sceny i zagrał akustycznie), natomiast tym razem zostało zagrane jedynie przy akompaniamencie klawiszy, a pod koniec utworu Marie wplotła fragment „Paint”. Piosenką, która bardzo zyskała od poprzedniego koncertu jest „Fading like a flower (every time you leave)”, które tym razem zostało odśpiewane z należytą mocą. Bardzo podobało mi się przearanżowane „Stars”, na które niemal nie zwróciłam uwagi 4 lata temu. Ten utwór dopiero obdarty z nieco przekombinowanego bitu, zyskał prawdziwe brzmienie Roxette. Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że w secie znalazło się miejsce dla „Crash! Boom! Bang!”, które na Torwarze zabrzmiało po raz pierwszy (wiem, że pojawiło się w Gdańsku, ale na tym koncercie mnie nie było) i które zostało zaśpiewane w połowie przez Pera. Miłą niespodzianką był także mój ulubiony utwór z płyty „Have nice day” – „Crush on you”. Reszta to jeden wielki korowód hitów z „Look sharp!” i „Joyride”. Gdyby jeszcze tylko zagrali „Almost unreal”… bo o „Queen of rain” czy tym bardziej o „You don’t understand me” nawet nie śmiałam marzyć.
Strasznie szybko minął ten wieczór. Strasznie szybko, ale strasznie miło. Może i nie słucham już Roxette na co dzień jak kiedyś, ale ich utwory to ścieżka dźwiękowa do może nie specjalnie długiego, ale istotnego kawałka mojego życia i na zawsze zostaną w moim sercu.

Szczerze mówiąc filmiki tylko po części oddają tę moc i energię, która była tego wieczoru na scenie. W rzeczywistości było o wiele lepiej niż to widać (i słychać) tu:
If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

P.S.
Supportem Roxette był zespół Eskobar, który w 2002 roku nagrał swój największy (jedyny?) przebój – „Someone new”, który brzmiał mniej więcej tak:
If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
23.06.2015, godz. 12:26, wtorek
Kategoria: Galeria + Relacje

Poprzedni Post
«
Następny Post
»