Depeche Mode – 24.02.2014

25 lutego 2014
wtorek, godz. 23:06

Czy ja byłam wczoraj na jakimś o koncercie? Kurczę, ledwo pamiętam. Smutną prawdą jest to, że nie miałam na niego ochoty. Nie przygotowałam się, nie wczułam, a podczas samego koncertu… jakby mnie nie było. Jednym słowem totalna porażka. Ten dzień już od samego początku zapowiadał się źle. Najpierw autobus uciekł mi sprzed nosa, potem zmarzłam w kolejce a bramy otwarto kilka minut po czasie, następnie w szatni ustawiłam się w tak fatalnym miejscu, że myślałam, że będę musiała krzykiem zwrócić na siebie uwagę któregoś z szatniarzy. Potem zawiódł mnie asortyment w sklepiku, co ostatecznie skończyło się trzema wizytami, bo naprawdę chciałam sobie coś kupić.
Gdy w końcu dotarłam na płytę, byłam chyba jedną z ostatnich osób GCEE.
W tym roku postanowiłam ustawić się po lewej stronie sceny, po stronie Martina, bo zawsze ustawiałam się vis-a-vis Fletcha, poza tym na Narodowym Gahan częściej bywał po lewej (oczywiście w Atlasie musiało być na odwrót). Liczyłam się z tym, że tam będzie więcej osób, że pewnie będę dalej od sceny i od wybiegu, ale uparłam się. No i byłam dalej – od wszystkiego. W dodatku stałam w towarzystwie pana, którego bluza śmierdziała bezdomnością i mikro pani, której ręce były chyba dłuższe niż ona sama i którymi non stop mnie nokautowała. Na koncercie skupiałam się zatem głównie na przeżyciu. Mojego złego nastroju nie zdołała niestety uratować muzyka. Support w postaci Choir od Young Believers tylko mnie uśpił. O ile pierwszy utwór był całkiem ciekawy i ładny, o tyle reszta nie nadawała się na tak dużą halę. I na pewno nie nadawała się na bycie rozgrzewką przed Depeche Mode.
Sami zaś Depesze chyba już się znudzili trasą. Mieli najwyraźniej dość wyzwań w postaci nowych kawałków, więc w zimowej odsłonie swojego show powrócili do starego, oklepanego setu, który mogą grać z zamkniętymi oczami. Wywalili więc dwa single i zamiast tego zagrali „In your room” i „Behind the wheel”, które szczerze kocham, ale na litość Boską, ile można? Przestali też grać moje ukochane „Barrel of a gun”. Jak zwykle było za to „Policy od truth”, którego fenomenu chyba nigdy nie zrozumiem, „Walking in my shoes”, które o dziwo na tej trasie mi się bardzo podobało, co nie zmienia faktu, że nie płakałabym, gdyby go zabrakło i „I feel you”, którego właściwe nie pamiętam, ale o tym za chwil. Martin wysmęcił „Slow”, „Blue dress” i wreszcie po raz pierwszy w Polsce „But not tonight”, w którego obecność w łódzkim secie nie wierzyłam. Na BNT jednak koncert właściwe się dla mnie skończył. Depesze odbębnili set, ja nic nie poczułam, nic nie zrobiło na mnie wrażenia, i tylko powietrze wokół stawało się coraz gęstsze i bardziej lepkie…
Jest mi wstyd, żal, jestem zła na siebie i na Atlas Arenę, bo to ona wbiła gwóźdź do trumny. Atlas Arena bowiem postanowiła najwyraźniej udusić publiczność. Było niewyobrażalnie duszno. Pot kapał wielkimi, obrzydliwymi kroplami ze skroni mężczyzn, a małe kobietki łapały każdy milimetr tlenu niczym rybki wyłowione z akwarium. Nawet mnie było ciężko oddychać, a należę raczej do wysokich osób, a co dopiero im. No i niestety, mój organizm po raz pierwszy się zbuntował. Po BNT poczułam, że dłużej nie dam rady, że jak niczego nie zrobię, to trzeba mnie będzie zbierać z podłogi. Znam to uczucie kiedy świat zaczyna pokrywać mgła i choć lata temu udało mi się z nim wygrać, to nie byłam pewna czy teraz uda mi się powtórzyć ten wyczyn. Przestały mnie obchodzić moje wcześniejsze plany nakręcenia „Halo”, „I feel you” i Nevera, przestało mnie obchodzić Depeche Mode, przestał mnie obchodzić koncert. Włączył mi się pierwotny instynkt samozachowawczy. Jeśli ktoś tego nie przeżył na własnej skórze, to tego nie zrozumie i nie ma też prawa do wyśmiewania osób, które najpierw wystają z 6 czy 7 godzin przed koncertem żeby złapać barierki, a następnie są przez nie wynoszone na chwilę przed wyjściem wykonawcy na scenę. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie do końca przewidzieć reakcji własnego ciała, a tym bardziej nad nią zapanować. Ja wiedziałam tylko tyle, ze nie mogę zemdleć i nie chcę zostać wyniesiona z płyty. Udało mi się przebić bardzo w bok do barierki (hehe, no i jednak dotknęłam barierek ;)) i poprosić ochroniarza o wodę. Potem nieco się cofnęłam, żeby nikt nie pomyślał, że wepchnęłam się tam dla własnego widzi mi się, i trzymając się kurczowo barierki jedną ręką wypiłam wodę, oglądając jednocześnie moje stopy. W tym momencie zespół musiał grać „Halo”. „Jest can’t get enough” i „I feel you” wyglądały dla mnie podobnie. Kilka razy miałam Martina i Dave’a tak blisko siebie, jak jeszcze nigdy wcześniej, potrafiłam się jednak tylko blado uśmiechnąć. Zebrałam siły dopiero na NLMDA i postanowiłam się skupić, żeby przynajmniej końcówki nie stracić. O aparacie nie było mowy, więc chociaż pomachałam rękoma. Tak naprawdę po raz pierwszy będąc na płycie, z wczuwaniem się i bez żadnego sprzętu w dłoni. W gruncie rzeczy miła odmiana.
No i nagle koncert się skończył. Przeleciał tak szybko, że nie zdołałam właściwie nic poczuć. A Dave nie pożegnał się zwyczajowym „see you next time”, ja natomiast pomyślałam: czy to był mój ostatni koncert Depeche Mode?
Żeby nie było, ta długa opowieść ma jeszcze całkiem zaskakujące i pozytywne zakończenie. Gdy zespól zszedł ze sceny postanowiłam, że nigdzie nie będę się spieszyć i że jak zwolni się jakieś miejsce przy barierce to klapnę sobie na chwilę. Tak naprawdę jeszcze długo po moim zamroczeniu nie czułam się dobrze. Przeszło mi nawet przez myśl, że może jak tak sobie posiedzę to uda mi się wyprosić jakąś setlistę. Nikt jednak nie chciał się ruszyć i wszyscy krzyczeli tylko „Setlist! Setlist, please!”. Wiadomo było, że z moją siłą przebicia szanse mam zerowe. Ostatecznie setlisty, zmięte w kulki, poszybowały w rejony, w których mnie nawet nie było. Podobnie jak pałeczki Christiana Eignera. Gdy przyszło do rzucania kostkami Martina Gore’a, pan rzucający wreszcie poszedł na lewo, ustawiając się prawie naprzeciwko mnie. I rzucił. Niby w moim kierunku, ale jakby dalej, za mnie, poza tym żywa reakcja pozostałych zawodników i ich dzikie wyskoki do góry znowu wykluczyły mnie z zawodów. Gdy nikomu nie udało się złapać kostki, wszystkie oczy powędrowały w dół, wypatrując zdobyczy wśród butelek, kubków, foliówek i innych śmieci. Instynktownie również pochyliłam głowę i wtedy, ku mojemu nieskrywanemu zaskoczeniu, zobaczyłam ją. Kostka spadła z nieba prosto na mnie i wylądowała na mojej torebce! Wystarczyło tylko przesunąć ekspres i hop, kosteczka wpadła do środka! Kostka, której dotykał Martin Gore i która po jednej stronie ma niepozostawiający żadnych wątpliwości napis Depeche Mode.
Podsumowując – nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Gdyby mnie nie zamroczyło, nie zmieniłabym miejsca i nie miałabym teraz jedynej w swoim rodzaju zdobyczy. To był najgorszy koncert Depeche Mode na jakim byłam, ale za to pamiątka jaka! 😉

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.

If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
25.02.2014, godz. 23:06, wtorek
Kategoria: Galeria + Relacje

Poprzedni Post
«
Następny Post
»