Czekałam, czekałam i wreszcie się doczekałam. Od czasu „With every heartbeat”, a później „The girl and the robot” czekałam na nowe wydawnictwo Robyn z zaciekawieniem. A Robyn ma zamiar w tym roku wydać aż 3 płyty, więc faktycznie jest na co czekać. Pierwsza, „Body Talk, part 1” już lada moment – w czerwcu. Przedsmak otrzymaliśmy już w kwietniu w postaci „digital releasów”. Dopiero teraz jednak wychodzi pierwszy prawdziwy singiel i obawiam się, że padło na najlepszy utwór z całej płyty.
„Dancing on my own”, bo tak brzmi jego tytuł, już od pierwszych dźwięków zwiastuje niezły imprezowy kawałek. Dźwięki te są moim zdaniem najlepszym elementem całej piosenki i ku mojemu zadowoleniu słychać je aż do samego końca. Tworzą właściwie szkielet kompozycji. To na nich zbudowana jest strasznie fajna zwrotka, o takiej linii melodycznej, jakie lubię – wpadającej w ucho, ale nie drażniącej i nie słodkiej, oraz refren – nieco rozciągnięty, spowalniający utwór i moim zdaniem trochę ciągnący go w dół. Spodziewałam się czegoś bardziej wybuchowego, ale po dwóch tygodniach chyba już się przyzwyczaiłam i podoba mi się coraz bardziej. W ogóle cały utwór podoba mi się z czasem coraz bardziej. Generalnie to może nie zachwycający, ale na pewno fajny kawałek (choć kto wie, może za kolejne dwa tygodnie awansuje już w moim personalnym rankingu do miana zachwycającego ;-)). Tak czy siak jak dla mnie to jedna z bardziej udanych piosenek w całej dyskografii Robyn.
Modern Demon Combichrist 5 godzin temu | |
Heads Off Combichrist 5 godzin temu | |
Planet Doom Combichrist 5 godzin temu | |
Violence Solves Everything Part II (The end of a dream) Combichrist 5 godzin temu | |
Cry Havoc Ashbury Heights 3 dni temu |