The xx – „Coexist”

10 grudnia 2012
poniedziałek, godz. 18:54

The xx bez wątpienia mają swój charakterystyczny styl. Cenię wykonawców, którym udaje się wypracować własne, niepowtarzalne brzmienie, ale jednocześnie własny styl stanowi też swego rodzaju pułapkę, a już zwłaszcza, gdy jest tak charakterystyczny jak w przypadku tego angielskiego tria. Powstaje pytanie: jak długo można być niepowtarzalnym, pozostając jednocześnie wiernym pewnemu stylowi i nie powtarzając wcześniejszych pomysłów? Prawdziwy sprawdzian przychodzi wraz z wydaniem drugiej płyty. The xx zaliczyli go we wrześniu wraz z wypuszczeniem „Coexist”. Jak można było się spodziewać, pierwsze skrzypce grają wokale Romy i Olivera, którym towarzyszą melancholijne dźwięki gitary. Jest wciąż niesamowicie klimatycznie, chłodno i raczej smutno. Już jednak na koncercie w Gdyni zespół dał do zrozumienia, że ma pomysł na rozwój swojej muzyki. Choć utwory same w sobie mniej zapadają w pamięć niż na debiutanckim krążku i próżno tu szukać rzeczy równie wzruszających, pięknych i wpadających w ucho, co „Crystalised” czy „Shelter”, jest coś, co zdecydowanie zasługuje na uwagę. Tym czymś jest bardzo subtelne wypełnienie przestrzeni delikatną elektroniką i przede wszystkim użycie znacznie większej ilości dźwięków perkusyjnych. Dzięki temu płyta wydaje się o wiele szybsza od „xx”, pozostając jednak w moim mniemaniu płytą raczej balladową. Bo bit w wykonaniu The xx nie sprawia przecież, że ich utwory nadają się do tańca (no może z wyjątkiem najbardziej żywego „Swept away”). Utwory z debiutu podobają mi się zatem bardziej, jeśli jednak chodzi o aranżacje, to wybieram „Coexist”. Bardzo dobrze, że „xx” brzmiało tak, jak brzmiało, ale jednocześnie bardzo cieszy mnie kierunek, w którym zmierza zespół.
If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
10.12.2012, godz. 18:54, poniedziałek
Kategoria: Recenzje, Płyty

Poprzedni Post
«
Następny Post
»