Jednym z wykonawców, których odkryłam w 2009 roku i uznałam za bardzo obiecujących a zarazem twórczości których nie poznałam zbyt dobrze, jest grupa Miike Snow. Od pierwszego przesłuchania pierwszej piosenki wiedziałam, że to jest COŚ.
W ostatnim czasie moje słuchanie muzyki przeszło ogromną zmianę. W domu nie słucham prawie wcale. Słucham poza domem. W dodatku głównie podczas snu. Więc co to za słuchanie? Jak można słuchać muzyki śpiąc? Ano można.
Czekałam, czekałam i wreszcie się doczekałam. Od czasu „With every heartbeat”, a później „The girl and the robot” czekałam na nowe wydawnictwo Robyn z zaciekawieniem. A Robyn ma zamiar w tym roku wydać aż 3 płyty, więc faktycznie jest na co czekać.
Mam duże zaległości klipowe. Nie potrafię wyśledzić mojego niegdyś ulubionego programu na MTV, czasem jednak rzucam się na YouTube’a. Bo mam ochotę coś obejrzeć, coś odkryć, uaktualnić się.
Od kilkunastu dni utwór ten czaił się gdzieś obok. Był na zaprzyjaźnionym blogu, potem w radiu (nie polskim oczywiście). Aż trafiło. Niemal godzina spędzona przed teledyskiem, poszukiwania jakichkolwiek informacji o autorach. Niewiele tego jest, co tylko dobrze świadczy o zespole, bo już na starcie potrafią zadbać o odpowiedni entourage.
Jest ich …
Little Boots pojawiła się w muzycznym światku ładnych kilkanaście miesięcy temu (a jako Victoria Hasketh z Dead Disco jeszcze wcześniej). Udzielała się to tu, to tam, pokazała się parę razy w telewizji, zaprzyjaźniła się z majspejsem i youtubem, zdobywając coraz większą popularność. Co jakiś czas wypuszczała nową piosenkę, aż uzbierało się ich na kilka EPek, bardziej lub mniej oficjalnych. Aż w końcu doczekaliśmy się jej debiutanckiej płyty, zatytułowanej „Hands”, a w MTV pojawił się klip do „New in town”.