9. Monarchy – „Monarchy”
Płyta dziwna. Bo niby fajna, ale ze zgrzytami. Te zgrzyty to momentami zbytnia komercyjność, która najpełniej objawia się w „Maybe I’m crazy” – kawałku, na punkcie którego Eska mogłaby oszaleć. Gdyby za Monarchy stała wielka wytwórnia, która sypnęłaby kasą na promocję, pewnie byłaby to jedna z najbardziej znienawidzonych przeze mnie płyt roku. Na szczęście jednak miałam szansę poznać ją samodzielnie, bez pomocy ani udziału mediów, dzięki czemu słuchałam jej wtedy i w takiej ilości, jak chciałam. Album jest lekki, nieskomplikowany i generalnie łatwo wpada w ucho – całościowo. Taki miły krążek dla wielbicieli elektronicznego popu bez jakiejś szalonej finezji, udziwnień i eksperymentów. Co nie oznacza, że nie zdarzają się tam fajniejsze i ciekawsze fragmenty.
Lubię za:
– „Floating cars”
– „You don’t want to dance with me”
– „Travelling by ambulance”
– „Black, the colour of my heart”
Voix Gary Numan 3 dni temu | |
Get Your Body Beat Combichrist 4 dni temu | |
Wait and See (w Corvad) Sierra 4 dni temu | |
Stronger Sierra 4 dni temu | |
Mutual Satisfaction Rein 4 dni temu |