Monarchy feat. Dita von Teese – „Disintegration”

20 stycznia 2013
niedziela, godz. 14:52

Kto by pomyślał, że ktoś taki jak Dita von Teese, z jednej strony najsłynniejsza showgirl, której świat zawdzięcza powrót mody na burleskę, z drugiej była żona Marilyn Mansona, uwielbia muzykę elektroniczną, a na początku lat 90tych była bardzo zaangażowana w scenę techno/rave? Jej miłość do tego rodzaju muzyki doprowadziła do znajomości z Andrew Armstrongiem i Ra Blackiem, tworzącym duet Monarchy, a następnie zaowocowała, wydanym kilka dni temu, wspólnym singlem „Disintegration”.
Dita, zafascynowana muzyką duetu, którą poznała dzięki znajomemu, obejrzała ich koncert na festiwalu Coachella w 2011 roku i z miejsca się zakochała. Nie mogła się oderwać od ich debiutanckiej i jak na razie jedynej płyty, „Around the sun” i napisała do nich na Twitterze. I tak się zaczęło. Znajomość internetowa po jakimś czasie przerodziła się w znajomość w świecie rzeczywistym i zaowocowała utworem, który panowie napisali specjalnie dla swojej nowej przyjaciółki. Początkowo nie wiedziała, co mają na myśli mówiąc, że to piosenka dla niej – czy to utwór na jej cześć? czy coś co po prostu jej się spodoba? Okazało się, że duet chce, by Dita zaśpiewała. Jeśli jednak komuś się wydaje, że gwiazda ma zamiar porzucić burleskę na rzecz muzyki, to jest w błędzie. W wywiadzie dla Nowness Dita jasno daje do zrozumienia, że doskonale wie w czym jest najlepsza i tego zamierza się trzymać, współpracę z Monarchy traktuje jedynie jako przygodę.
Jak zatem wyszła ta przygoda?
Dita powiedziała, że lubi muzykę Monarchy za to, że jest taneczna, melodyjna, ale nie jest zbyt popowa. Ja nie do końca z tym się zgodzę, zwłaszcza z tym ostatnim stwierdzeniem. Odkąd ich poznałam uważam, że Andrew i Ra stąpają po cienkiej linie i czasem za bardzo zbliżają się właśnie do tej komercyjnej odsłony popu. Czasem jest aż nazbyt melodyjnie i brakuje im jakiejś finezji, czegoś bardziej wyszukanego. „Disintegration” pokazuje ich jednak z tej lepszej strony. Zwrotka opiera się na szybkiej, basowej sekwencji, podobnej do „Stuck on repeat” Little Boots. Po chwili wchodzi rozmyty wokal Dity, który umówmy się – nie powala. Został jednak nagrany i poprowadzony w taki sposób, by ukryć ewentualne mankamenty, niedociągnięcia i zwykły brak praktyki. I dlatego tu, w tym konkretnym utworze, się sprawdza. Refren należy już jednak do Andrew Armstronga i do jego falsetu. Chłodne brzmienie zwrotki zastępuje soczyste french-electro, czyli to, co jest dobrze znane u Monarchy.
Uwagę przyciąga jednak zwłaszcza wideo i trudno się dziwić. Każdy obraz, w którym pokazuje się Dita, jest piękny, bo ona jest piękna. Bohaterką klipu jest typowa amerykańska pani domu, która jest rozdarta między konwenansami a pragnieniami. Z jednej strony idealna rodzina i dom, z drugiej skrywane emocje i namiętności.
Nie mogło też oczywiście zabraknąć mini stripteasu.
If you can see this, then you might need a Flash Player upgrade or you need to install Flash Player if it’s missing. Get Flash Player from Adobe.


autor: // Last.fm
20.01.2013, godz. 14:52, niedziela
Kategoria: Do Obejrzenia

Powiązane wpisy

Poprzedni Post
«
Następny Post
»