La Roux

31 maja 2009
niedziela, godz. 17:43

laroux005

Spróbujcie zmiksować Prince’a, Davida Bowie, Eurythmics, Desireless i… Molly Ringwald. Co otrzymacie? Jeden z gorących towarów ostatnich miesięcy na brytyjskiej scenie muzycznej.

Kto wieczorami (a ostatnio już nie tylko) ogląda MTV2, ten na pewno natknął się na klip, w którym młoda kobieta prowadzi samochód. Panuje noc, dominuje czerń, czerwień i błękit. I klimat rodem z „Łowcy androidów”. Krótkowłosa kobieta z rudą grzywą to 21-letnia Brytyjka  Elly Jackson, połowa duetu La Roux. Męską połowę tworzy Ben Langmaid, współautor piosenek i współproducent, który nie lubi wychylać się na pierwszy plan. Z tego też względu La Roux często bywa postrzegane jako solowy projekt Elly.

La Roux – „In for the kill”


Patrząc na klipy duetu, jak również słuchając ich muzyki, bez wątpienia można ogłosić powrót lat 80tych. Oto mamy kolejnych artystów, którzy zafascynowani dekadą new romantic postanowili złożyć jej hołd – muzycznie, wizualnie i nawet poprzez nazwę, wzorem takich wykonawców jak Depeche Mode, Visage czy Desireless nazywając się po francusku – La Roux (rudzielec). Elly i jej androgyniczna uroda, fryzura i makijaże nasuwają jasne skojarzenia z Desireless czy z Annie Lennox. A gdy się nie rusza i nie uśmiecha wygląda jak siostra bliźniaczka Molly Ringwald. W muzyce natomiast jest po trochu wszystkiego – jest i Prince (zwróćcie uwagę na podobieństwo „Quicksand” do „When doves cry”), i The Human League, i Yazoo, a po premierze debiutanckiego krążka okaże się zapewne, że lista inspiracji jest o wiele, wiele dłuższa.

La Roux – „Quicksand”


Ben przyznaje, że fascynuje go muzyka takich grup jak Japan, Blancmange czy Simple Minds. Z kolei pierwsze muzyczne zaineresowania Elly krążyły wokół folku. Słuchała takich wykonawców jak Carole King, Nick Drake czy Joni Mitchell i sama również próbowała sił jako wokalistka i kompozytorka, wspomagając się, jak wielu początkujących muzków, gitarą akustyczną. Wszystko się zmieniło, gdy w wieku lat kilkunastu odkryła rave i poznała Bena, będącego DJem. Szybko odkryli, że są muzycznymi bratnimi duszami i że ich współpraca mogłaby zaowocować czymś naprawdę ciekawym. Tak też się stało. W listopadzie 2008 francuski label Kitsune Music wydał ich debiutancki singiel „Quicksand”. W marcu 2009 ukazał się „In for the kill” (to ten z samochodem) a 7 maja, nieco inny od poprzedników, „Bulletproof”. Każdy z tych trzech kawałków jest osobną, zgrabną opowieścią, która wgryza się w umysł i zostaje tam na długo. Hipnotyzują i uzależniają, a człowiek nawet nie wie jak to się dzieje, że przez cały dzień nuci „I’m in the quicksand” albo „I’m going in for the kill, I’m doing it for a thrill”. Te utwory mogą stać się klasykami gatunku, w każdym bądź razie mają na to spore zadatki.
Debiutancki krążek duatu zaplanowany został na 29 czerwca. Czekamy z niecierpliwością.

La Roux – „Bulletproof”



autor: // Last.fm
31.05.2009, godz. 17:43, niedziela
Kategoria: News, Ciekawi

Poprzedni Post
«
Następny Post
»