Sam vs Calvin

30 maja 2009
sobota, godz. 19:18

sam_vs_calvin2

Jeden jest Australijczykiem, drugi pochodzi z Anglii. Jeden jest zdeklarowanym gejem, drugi – nie wiadomo, aczkolwiek tekst „I like…girls” może być jakąś podpowiedzą. Obaj mówią (i śpiewają) z akcentem obcym Amerykanom, obaj lubią kolorowe ciuszki i obaj składają hołd dekadzie, w której przyszli na świat. I choć zapewne różnic pomiędzy nimi jest więcej niż podobieństw, i tak zestawię ich ze sobą. Bo obaj lubią pstrokate bluzy i mi się nawzajem ze sobą kojarzą. Panie i panowie: Sam Sparro versus Calvin Harris.

WIZERUNEK
Sam – to ten w farniturze i cylindrze. Albo – z drugiej strony – w mega kiczowatych strojach, nie wyłączając getrów i pelerynek. I w dużych okularach z kolorowymi oprawkami. Dobrze zbudowany facet, charyzmatyczny, po prostu gwiazda.
Calvin – to również gość w okularach, ale jego okulary są nieco inne. Wyglądają jak okulary przeciwsłoneczne wyklejone pozwijanymi w kulki papierkami od cukierków. Calvin to także żółte piłeczki. I kolorowe bluzy, i koszulki. I chłopięcy, luźny, niezobowiązujący styl. Trochę mody, trochę szarej, nieco zagubionej myszki.

MUZYKA
Ponieważ etykietki to nie jest moja mocna strona, będę posiłkować się Wikipedią.
Sam – miesza w swej muzyce takie gatunki jak house, R&B, electropop, electrofunk, soul.
Z kolei Calvin wykorzystuje disco, pop, new wave i ogólnie pojętą elektronikę.

POCZĄTKI
Zacznijmy od tego nieco starszego, czyli Sama Falsona, bo tak naprawdę nazywa się Sparro. Urodził się w 1982 roku w Sydney (niektóre źródła przyjmują, że w 1984 roku i choć nie wiemy ostatecznie, która data jest prawdziwa, przyjmiemy, że Sam jest starszy bo starzej wygląda). W ciągu swojego dwudziestokilkuletniego życia krążył między Los Angeles, Londynem i swoim rodzinnym miastem. Od najmłodszych lat zdradzał talent wokalny, który doceniła sama Chaka Khan. Gdy przeprowadził się z rodzicami do USA, szlifował głos w chórze gospel i udzielał się w nagraniach ojca – muzyka.
Z kolei Calvin (rocznik 1984) początkowo stawiał przede wszystkim na muzykę (właściwie słychać to cały czas). W przeciwieństwie do Sama, Calvin to bardziej producent, remikser i DJ niż wokalista. W wieku nastoletnim zainteresował się muzyką elektroniczną i we własnej sypialni nagrywał pierwsze demówki. Dwie z nich zostały wydane w 2002 roku pod pseudonimem Stouffer. Początkowy sukces zachęcił Calvina do przeprowadzki do Londynu, gdy jednak jego kariera nie rozwijała się tak szybko, jakby tego pragnął, wrócił do rodzinnego Dumfries. Wtedy też odkrył Myspace’a i jego możliwości a Anglicy odkryli jego.

DEBIUT
W 2006 roku Calvin podpisał kontrakt płytowy z EMI, W roku następnym ukazał się jego debiutancki krążek o nieskromnym tytule „I created disco” a pochodzące z niego single – „Acceptable in the 80’s”, „The Girls” i „Merrymaking at my place” narobiły sporo szumu na brytyjskich listach przebojów.
Sam Sparro jest na Wyspach znacznie mniej popularny niż jego młodszy kolega. Jego debiut, zatytułowany po prostu „Sam Sparro” ukazał się 28 kwietnia 2008, w momencie, gdy Calvin był już postacią znaną. Największy sukces przyniósł mu singiel „Black and gold”, który dotarł do drugiego miejsca brytyjskiej listy przebojów. Pozostałe nie zdołały dorównać mu popularnością.

KOLABORACJE
Obaj panowie nie ograniczają się jedynie do nagrywania na własny rachunek i udzielają się na płytach innych wykonawców.
Sam współpracuje z Lindsay Lohan przy tworzeniu jej krążka „Spirit in the Dark” (premiera ponoć w tym roku) oraz z byłą członkinią Destiny’s Child – LeToyą Luckett.
Z kolei Calvin może się poszczycić współpracą z rodaczką Sama – Kylie Minogue. „Było surrealistycznie, ale fajnie” – tak mówi o tym doświadczeniu Calvin. I przyznaje jednoczesnie, że przed spotkaniem z Kylie musiał wypić kilka drinków. Oprócz niej Calvin wspomógł w studiu Sophie Ellis-Bextor, Roisin Murphy a także rapera Dizee Rascala. Do tego grona miała szansę dołączyć Lady GaGa, ale Calvinowi nie spodobało się jej demo. Jak widać ma już taką pozycję na rynku, że stać go na odmowę.

PRZYSZŁOŚĆ
Drugi studyjny album Sama Sparro zapowiadany jest na sierpień 2009. Nic więcej nie wiadomo. Z kolei sprawa nowego materiału Calvina jest bardziej złożona. Po perturbacjach z rzekomą kradzieżą jedynej kopii albumu, ostatecznie premierę zapowiedziano na połowę 2009 roku. Czyli jakoś na dniach. Sam na razie milczy, ale Calvin w kwietniu wypuścił pierwszy singiel, zapowiadający drugą płytę – „I’m not alone”, który świetnie radzi sobie na listach przebojów. Teraz wystarczy czekać na ruch Sama…

Sam vs Calvin
Jakiś czas temu, błądząc po YouTube’ie natknęłam się na wideoklip Sama do utworu „Cottonmouth”, który też według Wikipedii był jego pierwszym singlem. Powiem szczerze, że gdybym poznała go jako pierwszego, zapewne nigdy nie sięgnęłabym do twórczości Sama. „Cottonmouth” nie jest kawałkiem w moim stylu. Jest wręcz wkurzający. Sam z kolei jest do bólu kolorowy i przerysowany. Momentami wygląda tam jak Adam Sandler… Nawet jeśli to tylko żarty, to i tak trochę trudno się z nimi pogodzić znając „Black and gold”.

Sam Sparro – „Cottonmouth”

Zdecydowanie wolę jego „czarno-złote” wcielenie. W „Black and gold” wygląda stylowo. Genialny wizerunek, genialny klip. Spokojny i jednoczesnie pokazujący, kto tu rządzi. Oglądając „Black and gold” uwierzyłam, że Sam nie jest debiutantem i… jest po trzydziestce. Tym większym szokiem było dla mnie zobaczenie go w kolorowej bluzie i obcisłych getrach. Zwłaszcza, że wydaje się być dość dużym facetem, do którego bardziej pasuje frak czy garnitur niż ciuszki nastolatka.

Sam Sparro – „Black and gold”


Szkoda, że to był tylko moment i Sam na co dzień przedstawia się raczej w wersji z „Cottonmouth”… Szkoda też, że na albumie nie ma drugiego tak dobrego kawałka jak „Black and gold”. Ten fakt może nieco zniechęcić do poznawania albumu. „Black and gold” jest zdecydowanie niereprezentacyjny. Jednakże płyta, choć inna niż można się spodziewać, wcale nie jest zła. Pierwsze skrzypce gra na niej wokal Sama. „Damn, that white boy can sing!” – powiedziała Chaka Khan i raczej się nie myliła. Śpiew Sama jest bardzo soulowy a w połączeniu z pulsującą i funkującą elektroniką, której raz bliżej do R&B a raz do electropopu, tworzy niepowtarzalną mieszankę. Na płycie dużo jest głosu Sama, dużo tekstów i melodii – to klasyczne w swej budowie piosenki, ze zwrotkami i refrenami. I to działa na korzyść Sama, bo pod przykrywką „normalnych”, radiowych piosenek przemyca oryginalną, wielogatunkową mieszankę.

Sam Sparro – „21st Century life”


Z kolei gatunek, który dominuje w muzyce Calvina to (ponoć) disco. Jego debiut jest zdecydowanie bardziej klubowy od debiutu kolegi z Australii. Sama można posłuchać i można się przy nim pobujać, natomiast Calvin służy raczej tylko do tańca. Jego utwory nie są też tak ustrukturalizowane jak utwory Sama. Często brak jest tu wyraźnych podziałów na zwrotki i refreny. Poza tym jego płyta jest bardziej jednorodna. Nie potrafię wybrać jednego faworyta. Jednocześnie jednak nie ma na niej nic tak fajnie wyprodukowanego, tak fajnie zaśpiewanego i tak fajnie brzmiącego jak największy hit Sama. Poznawanie twórczości Calvina rozpoczęłam od „Acceptable in the 80’s” i od pierwszych dźwięków uznałam tę piosenkę za głupią. Jednak zanim się skończyła powtarzane w kółko „it was acceptable in the 80’s” wryło mi się do głowy i wręcz zaczęło mi się podobać. Coś na zasadzie: tak głupie, że aż fajne. Przy tym wszystkim Calvin nigdy nie udawał, że nie jest kolorowy. Owszem, jest. Jest modny, nosi się młodzieżowo, ale jednocześnie daleko mu do kiczu prezentowanego przez Sparro. Wracając jednak do muzyki…

Calvin Harris – „Acceptable in the 80s”


„The girls” i „Vegas”, dwa kolejne single Calvina są właściwie w podobnym stylu, może jedynie mniej działają na nerwy.

Calvin Harris – „The Girls”


Z kolei ostatni singiel, „I’m not alone”, przynosi pewne zmiany. To bardzo zgrabna technicznie popowa piosenka (jeśli chodzi o melodię) z klubowym podkładem bez udziwnień, co sprawia, że wydaje się nieco oldschoolowa.

Calvin Harris – „I’m not alone”


Drugi album Calvina zapowiada się więc nieco inaczej niż debiut. Ciekawe co trzyma w zanadrzu Sam…


autor: // Last.fm
30.05.2009, godz. 19:18, sobota
Kategoria: News, Ciekawi

Poprzedni Post
«
Następny Post
»