2. Agnes Obel
Dołączyła w minionym roku do listy moich duńskich ulubienic. Agnes Caroline Thaarup Obel, urodzona w 1980 roku w Kopenhadze, podbiła moje serce swoim debiutanckim albumem „Philharmonics”. Wychowana w muzycznej rodzinie, od najmłodszych lat uczyła się gry na fortepianie. Inspirację znalazła głownie w twórczości Jana Johanssona i jego europejskim folku z elementami jazzu, a także w muzyce takich wykonawców, jak Roy Orbison, Joni Mitchell czy PJ Harvey. Kocha także klasykę: Debussy’ego, Ravela czy Satie. Ponadto jest fanką Alfreda Hitchcocka, a okładka jej albumu stanowi hołd dla filmu „Ptaki”. Agnes swoje muzyczne talenty rozwijała głównie w praktyce (szybko rzuciła szkołę), ucząc się podczas pracy w studiu oraz grając w rockowym zespole Sohio. W 2005 roku ostatecznie rozstała się z formacją i przeniosła się do Berlina, uważając, że Kopenhaga jest zbyt mała i ją ogranicza. To przede wszystkim tam, w Berlinie, nagrywała swoją pierwszą płytę. „Philharmonics” to głównie jej dzieło – sama napisała, zaśpiewała, zaaranżowała i wyprodukowała wszystkie utwory. Oczywiście sama też zagrała na fortepianie, do którego ma bardzo osobisty stosunek i który w jej twórczości jest czymś więcej niż tylko instrumentem. Fortepian stawia na równi z wokalem. Tak samo, jak jej śpiew, opowiada historie i wywołuje emocje. Często mówi za nią samą, do tego stopnia, że czasem niepotrzebne są jej już żadne słowa. Zresztą pisanie tekstów zawsze przychodziło jej z większym trudem niż komponowanie muzyki. To melodie stanowią dla niej inspirację. Proste, czasem wręcz dziecinne i naiwne melodyjki, wygrywane na pianinie. Tak właśnie powstaje doskonałość.