7. White Lies – „Ritual”
Zdaje się, że napisałam kiedyś o tej płycie, iż jest mniej hitowa od debiutu. A mimo to zapisała się w mojej pamięci jako zbiór bardzo dobrych, mocnych kompozycyjnie, przyzwoitych utworów, z których tak naprawdę każdy mógłby być singlem. To takie piosenki, które niepostrzeżenie wkradają się do podświadomości i co jakiś czas dają o sobie znać, tak że człowiek zastanawia się, co to za znany kawałek nuci. Z powodzeniem każdy mógłby hulać w radiu. I choć nie jestem fanką gitar, to ta muzyka zdecydowanie do mnie trafia. Może faktycznie nie ma tu takich szlagierów, jak na „To lose my life”, ale płyta jest bardzo równa, trudno znaleźć na niej słabsze momenty, i za to należy się panom z White Lies szacunek.
P.S. A panie na okładce nieodparcie kojarzą mi się z Jessiką z „True Blood”.
Lubię za:
– konsekwentnie wysoką jakość każdego utworu
– melodie
– „Turn the bells”
– „Holy ghost”
Let's Do It Again Scooter 2 dni temu | |
Children Of The Rave Scooter 2 dni temu | |
I Keep Hearing Bingo Scooter 2 dni temu | |
Techno is back Scooter 2 dni temu | |
Posse Reloaded Scooter 2 dni temu |